[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 

 

SPIS TREŚCI

Wprowadzenie                9

Jak czytać tę książkę               29

1.              Kilka podstawowych zasad               32

2.              Jak sprawdzić, czy myśl jest prawdziwa                 42

3.              Rozmowy              58

4.              Praca dotycząca związków i rodziny              62

5.              Praca na głębszym poziomie              105

6.              Praca dotycząca spraw zawodowych i pieniędzy                127

7.              Jak stosować Pracę, gdy osądzamy siebie              164

8.              Praca z dziećmi              176

9.              Praca i fundamentalne przekonania               181

10.              Praca z dowolnymi myślami lub sytuacjami               215

11.              Praca dotycząca ciała i uzależnień                221

12.              Zaprzyjaźnić się z najgorszym, co może się stać              239

13.              Pytania i odpowiedzi              292

14.              Praca w twoim życiu               311

Dodatek. Samodzielna Praca              315

Kontakt               320

Przypisy do Wprowadzenia              322

 

 

WPROWADZENIE

Im lepiej rozumiesz siebie i swoje emocje, tym bardziej zaczynasz kochać to, co jest.

Baruch Spinoza

 

Kiedy po raz pierwszy przyglądałem się Pracy, uświadomiłem sobie, iż jestem świadkiem czegoś prawdziwie niezwykłego. Ujrzałem, jak ludzie, młodzi i starzy, wykształceni i niewykształceni, kolejno, jeden po drugim, uczyli się kwestionować własne myśli, te myśli, które przysparzały im najwięcej cierpienia. Z pełną miłości i przenikliwości pomocą Byron Katie (wszyscy nazywają ją Katie) ludzie ci odnajdywali drogę nie tylko do rozwiązania codziennych problemów, lecz również trudności najgłębszych. Sporą część życia spędziłem, studiując i tłumacząc klasyczne teksty reprezentujące wielkie tradycje duchowe i w tym procesie, którego byłem świadkiem, rozpoznałem coś bardzo podobnego. Kluczowym elementem tych tradycji - w dziełach, takich jak: Księga Hioba, Tao-te-ching oraz Bhagavadgita - jest pełne pasji zadawanie pytań dotyczących życia i śmierci, a także głęboka, pełną radości mądrość, która pojawia się w odpowiedzi. Ta mądrość, jak mi się wydawało, była miejscem, w którym znajdowała się Katie, oraz kierunkiem, do którego zdążali inni.

Ze swojego krzesła w zatłoczonym ośrodku kultury obserwowałem, jak pięcioro mężczyzn i kobiet, jedno po drugim, uczyło się wolności, za punkt wyjścia przyjmując myśli, które spowodowały ich cierpienie: „Mój mąż mnie zdradził" lub „Moja matka za mało mnie kocha". Wystarczyło po prostu, że ci ludzie zadali sobie cztery pytania i wysłuchali odpowiedzi, które znaleźli w sobie, by otworzyli się na głębokie zrozumienie odsłaniające nowe horyzonty i odmieniające życie. Widziałem, jak mężczyzna cierpiący od lat z powodu gniewu i urazy do ojca alkoholika rozpogodził się i wyciszył w ciągu czterdziestu pięciu minut. Widziałem kobietę chorą na raka, która była tak wystraszona, że nieomal nie mogła mówić, bo właśnie dowiedziała się, że ma przerzuty, a pod koniec sesji promieniowały od niej zrozumienie i akceptacja. Troje z tych pięciorga osób nigdy wcześniej nie zetknęło się z Pracą, a mimo to najwyraźniej proces ten nie sprawiał im więcej kłopotu niż pozostałej dwójce, ich zrozumienie nie było mniej głębokie. Wszyscy oni zaczęli od uświadomienia sobie kwestii tak podstawowej, że najczęściej zupełnie niedostrzeganej: faktu, iż (mówiąc słowami greckiego filozofa Epikteta) „niepokoi nas nie to, co nam się przydarza, lecz nasze myśli o tym, co się przydarza"2. Gdy tylko uświadomili oni sobie tę prawdę, zmieniło się całe ich pojmowanie.

Zanim ludzie doświadczą Pracy Byron Katie, często uważają, że jest zbyt prosta, aby mogła być skuteczna. Tymczasem to właśnie prostota zapewnia jej skuteczność. W ciągu ostatnich dwóch lat, od chwili gdy Katie i ja poznaliśmy się (teraz jesteśmy małżeństwem), wielokrotnie stosowałem Pracę wobec myśli, których wcześniej nawet nie byłem świadomy. Widziałem, jak tysiące ludzi robi to samo podczas publicznych spotkań w Stanach Zjednoczonych i Europie, zajmując się całym spektrum ludzkich problemów: począwszy od poważnych chorób, śmierci rodziców i dzieci, molestowania seksualnego, maltretowania, nałogów, braku poczucia bezpieczeństwa materialnego, problemów w pracy i problemów społecznych, po zmartwienia życia codziennego. Za każdym razem widziałem, jak Praca w sposób szybki i radykalny zmienia podejście ludzi do problemów. Gdy zmienia się sposób myślenia, problem znika. „Cierpienie jest wyborem", twierdzi Katie. Za każdym razem, kiedy doświadczamy jakiegoś bolesnego uczucia - począwszy od lekkiego poczucia dyskomfortu po intensywny smutek, gniew lub rozpacz - możemy być pewni, że taką reakcję wywołała jakaś konkretna myśl, niezależnie od tego, czy jesteśmy jej świadomi, czy nie. Sposobem, by położyć kres naszemu cierpieniu, jest zbadanie myśli, które się za nim kryją, a to może zrobić każdy, mając do dyspozycji kartkę i długopis. Cztery Pytania Pracy, o których będzie mowa w dalszej części Wprowadzenia, pokazują, w jakich aspektach nasz sposób myślenia jest fałszywy. Poprzez ten proces - Katie nazywa go także „wglądem" - odkrywamy, że wszystkie pojęcia i przekonania, w które wierzymy lub które uznajemy za niepodważalne, zniekształcają faktyczny stan rzeczy. Kiedy wierzymy swoim myślom, zamiast wierzyć w to, co faktycznie jest prawdą w naszym wypadku, doświadczamy udręki emocjonalnej, którą nazywamy cierpieniem. Cierpienie to naturalny alarm ostrzegający nas, że przywiązujemy się do jakiejś myśli; jeśli go nie słuchamy, zaczynamy w końcu traktować cierpienie jako nieodłączną część życia. A ono nią nie jest.

Pomiędzy Pracą a koanami zeń oraz dialogami sokratejskimi widać uderzające podobieństwo. Ale Praca nie wyrasta z żadnej tradycji, wschodniej czy zachodniej. Jest amerykańska, wyrosła na tutejszym gruncie i ma swoje źródło w umyśle zwykłej kobiety, która nie zamierzała niczego zapoczątkowywać.

Aby urzeczywistnić swą prawdziwą naturę,

musisz poczekać na właściwy moment i na właściwe warunki.

Kiedy nadejdzie czas, przebudzisz się jak ze snu.

Zrozumiesz, że to, co odkryłeś', jest twoje

i nie pochodzi z zewnątrz.

Buddyjska sutra3

 

 

Praca narodziła się pewnego lutowego poranka w 1986 roku, kiedy Byron Kathleen Reid, czterdziestotrzyletnia kobieta z małego miasteczka położonego na pustym w południowej Kalifornii, przebudziła się na podłodze ośrodka rehabilitacyjnego dla osób z zaburzeniami psychicznymi.

W samym środku zwyczajnego życia - dwa małżeństwa, troje dzieci i kariera zawodowa - Katie zaczęła pogrążać się w gniewie, szaleństwie i rozpaczy, i trwało to dziesięć lat. Przez dwa lata tkwiła w depresji tak głębokiej, że prawie nie wychodziła z domu, całymi tygodniami nie wstawała z łóżka, wszystko załatwiała przez telefon w sypialni i nie była nawet w stanie umyć zębów ani się wykąpać. Dzieci przechodziły koło jej sypialni na palcach, aby uniknąć awantur. W końcu zgłosiła się do ośrodka rehabilitacyjnego dla kobiet z zaburzeniami łaknienia, jedynej instytucji, do której mogła się udać w ramach ubezpieczenia zdrowotnego. Inni pacjenci tak się jej bali, że umieszczono ją w osobnym pomieszczeniu na poddaszu.

Pewnego ranka, mniej więcej tydzień później, kiedy leżała na podłodze (czuła, że nie zasługuje na to, żeby spać na łóżku), Katie obudziła się, nie mając pojęcia, kim lub czym jest. „Nie było żadnej mnie", wyjaśniła.

Zniknął cały mój gniew, wszystkie myśli, które mnie męczyły, cały mój świat, w ogóle cały świat. Jednocześnie pojawił się śmiech i po prostu wydobył się z głębi. Nic nie było rozpoznawalne. Tak, jakby obudziło się coś innego. Ono otwarło oczy. Ono patrzyło oczami Katie. I było takie zachwycone! Było odurzone radością. Wszystko było jego częścią, ono akceptowało wszystko; wszystko było jego własnym ja.

Kiedy Katie wróciła do domu, jej rodzina i przyjaciele czuli, że stała się inną osobą. Jej córka Roxann, która wtedy miała szesnaście lat, opisuje to tak:

Wiedzieliśmy, że dni nieustającej burzy minęły. Zawsze wrzeszczała na mnie i na moich braci i krytykowała nas; bałam się przebywać z nią w tym samym pomieszczeniu. Teraz wydawała się całkowicie spokojna. Godzinami siedziała w bezruchu przy oknie albo na pustyni. Była przepełniona radością, niewinna jak dziecko i sprawiała wrażenie pełnej miłości. Ludzie, którzy mieli problemy, zaczęli pukać do naszych drzwi, prosząc ją o pomoc. Siedziała z nimi i zadawała im pytania - głównie: „Czy to jest prawda?". Kiedy wracałam do domu smutna, ze zmartwieniami: „Mój chłopak mnie już nie kocha", Mama spoglądała na mnie, jakby wiedziała, że to niemożliwe, i pytała mnie: „Kochanie, jakim cudem to mogłaby być prawda?", tak jakbym jej właśnie powiedziała, że mieszkamy w Chinach.

Kiedy już ludzie zrozumieli, że dawna Katie nie wróci, zaczęli się zastanawiać, co się z nią stało. Czyżby zdarzył się cud? Katie nie bardzo im pomagała to pojąć: dużo czasu minęło, zanim potrafiła opisać swoje doświadczenia w zrozumiały sposób. Mówiła o wolności, która w niej się przebudziła. Powiedziała również, że poprzez zadawanie sobie pytań uświadomiła sobie, że wszystkie jej dawne myśli były nieprawdziwe.

Wkrótce po tym, jak Katie wróciła z ośrodka, jej dom zaczął się wypełniać ludźmi, którzy usłyszeli o niej i przybyli, by się od niej uczyć. Przekazywała swój wewnętrzny wgląd w formie konkretnych pytań, które każdy, kto pragnął wolności, mógł sam sobie zadać, bez jej pomocy. Wkrótce zaczęto ją zapraszać na kameralne spotkania w prywatnych domach. Gospodarze często pytali, czy jest „oświecona". Odpowiadała wtedy: „Jestem po prostu kimś, kto potrafi odróżnić to, co sprawia ból, od tego, co go nie sprawia".

W 1992 roku dostała zaproszenie na spotkania do północnej Kalifornii i stamtąd Praca zaczęła szybko się rozprzestrzeniać. Katie przyjmowała każde zaproszenie. Od 1993 roku niemal bez przerwy podróżuje, nauczając Pracy w salkach przykościelnych, ośrodkach kultury, w salach konferencyjnych, w hotelach, w obecności niewielkich grup, a także licznie zgromadzonej publiczności. Praca dotarła do różnego rodzaju organizacji, od korporacji, firm prawniczych i gabinetów terapeutycznych po szpitale, więzienia, kościoły i szkoły. Katie jest teraz popularna również w innych częściach świata. W Ameryce i Europie istnieją grupy osób spotykających się regularnie, aby praktykować Pracę.

Katie często mówi, że jedyny sposób, by zrozumieć Pracę, to doświadczyć jej. Warto też zauważyć, że Praca idealnie wpasowuje się w najnowsze odkrycia z dziedziny biologii umysłu. Współczesna neurologia wyodrębnia pewną określoną część mózgu, niekiedy nazywaną „interpretatorem" (ang. interpreter), uznając ją za źródło wewnętrznej narracji, która zapewnia nam poczucie własnego ja. Ostatnio dwóch znanych neurologów opisało dziwny, nieprzewidywalny charakter opowieści, jaką snuje interpretator. Antonio Damasio opisuje to w następujący sposób: „Być może najważniejszym odkryciem jest właśnie to, że lewa półkula mózgu ludzi jest skłonna do wymyślania narracji przekazywanych za pomocą słów niekoniecznie zgodnych z prawdą". A Michael Gazzaniga pisze: „Lewa półkula snuje swą opowieść po to, by przekonać siebie oraz ciebie, że ma nad wszystkim pełną kontrolę... Co takiego przystosowawczego jest w fakcie, że w lewej półkuli mamy coś, co sprowadza się do roli spin doktora? Interpretator naprawdę stara się, aby nasza narracja była logiczna. Aby tego dokonać, musimy się nauczyć okłamywać sami sobie". Te odkrycia, oparte na solidnych eksperymentach naukowych, pokazują, że mamy skłonność do wierzenia w to, co sami wymyślimy. Często, kiedy wydaje nam się, że zachowujemy się racjonalnie, tkwimy jedynie w pułapce własnego sposobu myślenia. Ta cecha wyjaśnia, w jaki sposób sami tworzymy przekonania, na skutek których cierpimy. Katie odkryła te same przekonania w swoim cierpieniu. Poprzez zadawanie sobie pytań, które odkryła Katie, wykorzystujemy inną, mniej znaną, zdolność naszego umysłu do znajdowania drogi wyjścia z pułapki, którą sam zastawił.

Po wykonaniu Pracy wielu ludzi donosi, iż doświadczyli natychmiastowej ulgi i poczucia uwolnienia się od myśli, które sprawiały im ból. Ale gdyby Praca opierała się na chwilowym doświadczeniu, byłaby o wiele mniej użyteczna, niż jest. Praca to nieustający i wciąż pogłębiający się proces stawania się coraz bardziej świadomym siebie, a nie tylko rozwiązanie doraźne. „To coś więcej niż technika", twierdzi Katie. „Ożywia ona wrodzony aspekt naszego istnienia, który tkwi w głębi nas samych".

Im głębiej zanurzasz się w Pracę, tym bardziej uświadamiasz sobie, jak potężną ma moc. Ludzie, którzy ją praktykują przez dłuższy czas, często mówią: „Praca już nie jest czymś, co ja robię. To ona mnie robi". Opisują, w jaki sposób bez świadomej intencji z ich strony umysł zauważa każdą stresującą myśl, weryfikuje ją i odkrywa, że jest nieprawdziwa, zanim wywoła ona cierpienie. Ich wewnętrzny sprzeciw wobec rzeczywistości znika; przekonują się, że tym, co pozostaje, jest miłość - miłość do siebie, do innych i do wszystkiego, co życie ze sobą niesie. Tytuł tej książki opisuje ich doświadczenie: kochanie tego, co się ma, staje się równie łatwe i naturalne jak oddychanie.

Bowiem kiedy nienawiść do szczętu się wygna,

Dusza znów cała staje się niewinna

I wie, że sama sobie jest źródłem radości,

Sama sobie umiarem, sama przezornością

I że jej słodka wola w niebie się zrodziła.

WilliamButlerYeats*

Fragment wiersza Modlitwa za mą córkę w przekładzie Piotra Siemiona.

Aż do tej chwili zwlekałem z przedstawieniem ci, czytelniku, czterech pytań, ponieważ wyrwane z kontekstu nie mają większego sensu. Najlepszym sposobem zapoznania się z nimi jest przekonanie się, jak działają, na konkretnym przykładzie zastosowania Pracy. A po pytaniach następuje coś, co Katie nazywa „odwróceniem", czyli doświadczenie tego, że prawda jest dokładnie odwrotna, niż ci się wydaje.

Przedstawiona poniżej rozmowa odbyła się w obecności około dwustu osób. Mary, kobieta, która siedzi obok Katie na scenie, wypełniła mieszczący się mniej więcej na jednej stronie formularz, w którym wypisała swoje myśli o kimś, przez kogo cierpi. Polecenie brzmi: „Pozwól sobie na niesprawiedliwość i małostkowość, jeśli tak właśnie czujesz. Nie staraj się być »duchowy« ani uprzejmy". Im bardziej małostkowi jesteśmy podczas wypełniania formularza, tym większe prawdopodobieństwo, że Praca przyniesie nam korzyści. Zobaczysz, że Mary wcale nie hamowała uczuć. To energiczna kobieta około czterdziestki, szczupła, atrakcyjna; nosi ubrania, które wyglądają na drogie. Na początku rozmowy jej gniew i niecierpliwość łatwo się dają wyczuć.

Pierwsze doświadczenie Pracy, z pozycji czytelnika lub widza, może sprawić, że poczujemy się nieswojo. Dobrze jest pamiętać, że wszyscy uczestnicy - Mary, Katie i publiczność - znajdują się po tej samej stronie; wszyscy oni szukają prawdy. Jeśli w którymkolwiek momencie wydawać ci się będzie, że Katie jest złośliwa lub szydzi z kogoś, to po dokładniejszej lekturze zrozumiesz, że żartuje sobie z myśli, która powoduje cierpienie Mary, a nie z osoby Mary.

Mniej więcej w środku rozmowy, kiedy Katie pyta: „Czy rzeczywiście chcesz poznać prawdę?", ma na myśli nie swoją prawdę ani jakąś abstrakcyjną, z góry ustaloną, lecz prawdę Mary, tę prawdę, która jest ukryta za jej myślami powodującymi cierpienie. Mary zaczęła tę rozmowę przede wszystkim dlatego, że wierzyła, iż Katie może pomóc jej odkryć, kiedy Mary sama siebie okłamuje. Z otwartymi ramionami przyjmuje stanowczość i nieustępliwość Katie.

Zauważyć można od razu, iż Katie chętnie używa poufałych zwrotów i określeń. Prezes zarządu pewnej firmy przed warsztatami, które Katie miała prowadzić z jego dyrektorami, poczuł się nawet w obowiązku ich ostrzec: „Jeśli będzie kogoś z was trzymać za rękę i zwracać się do was »kochanie«, nie nakręcajcie się. Ona traktuje tak wszystkich".

MARY [czytając zdania ze swojego formularza]: Nienawidzę swojego męża, ponieważ doprowadza mnie do szału - a także wszystkiego, co go dotyczy, nawet sposobu, w jaki oddycha. Jestem rozczarowana tym, że już go nie kocham, a nasz związek to farsa. Chcę, żeby odnosił większe sukcesy, żeby nie chciał uprawiać ze mną seksu, żeby zadbał o kondycję, żeby zainteresował się czymś oprócz mnie i dzieci, żeby już nigdy więcej mnie nie dotykał i żeby był silny. Mój mąż nie powinien się oszukiwać, że dobrze mu idą interesy. Powinien odnosić większe sukcesy. Mój mąż to mięczak. Jest słaby i leniwy. Sam siebie oszukuje. Odmawiam dalszego życia w kłamstwie. Odmawiam dalszego udawania w tym związku kogoś, kim nie jestem.

KATIE: To chyba jest świetne podsumowanie? [Publiczność wybucha śmiechem i Mary śmieje się razem z nią]. Wnoszę z tego śmiechu, że chyba mówisz w imieniu wielu osób na tej sali. Zacznijmy więc od początku i przekonajmy się, czy możemy zrozumieć, co się dzieje.

MARY: Nienawidzę swojego męża, ponieważ doprowadza mnie do szału - a także wszystkiego, co go dotyczy, nawet sposobu, w jaki oddycha.

KATIE: „Twój mąż doprowadza cię do szału" - czy to prawda? [To jest pierwsze z czterech pytań: Czy to prawda?].

MARY: Tak.

KATIE: Dobrze. I jaki jest na to przykład, kochanie? On oddycha?

MARY: On oddycha. Podczas telekonferencji w sprawach naszej firmy słyszę w słuchawce, jak oddycha, i mam ochotę wrzeszczeć.

KATIE: Zatem „Jego oddech doprowadza cię do szału" - czy to prawda? MARY: Tak.

KATIE: Czy możesz mieć absolutną pewność, że to prawda? [Drugie pytanie: Czy możesz mieć absolutną pewność, że to prawda?].

MARY: Tak!

KATIE: Wszyscy przeżyliśmy coś podobnego. Słyszę, że dla ciebie to rzeczywiście jest prawda. Z mojego doświadczenia wynika, że to niemożliwe, aby to oddech męża doprowadzał cię do szału; to twoje myśli o jego oddechu doprowadzają cię do szału. Zatem przyjrzyjmy się temu dokładniej i przekonajmy się, czy to prawda. Co myślisz o jego oddechu, który słyszysz przez telefon?

MARY: Ze powinien bardziej sobie zdawać sprawę z tego, że głośno oddycha podczas telekonferencji.

KATIE: Jak reagujesz, gdy wierzysz, że ta myśl jest prawdziwa? [Trzecie pytanie: Jak reagujesz, gdy wierzysz, że ta myśl jest prawdziwa?].

MARY: Mam ochotę go zabić.

KATIE: Zatem, co sprawia ci większy ból - myśl o jego oddechu czy jego oddech?

MARY: Jego oddech jest bardziej przykry. Myśl, że chciałabym go zabić, nie przeszkadza mi. [Mary się śmieje i publiczność również].

KATIE: Możesz zatrzymać sobie tę myśl. Właśnie to jest wspaniałe w Pracy. Można sobie zatrzymać wszystkie myśli.

MARY: Nigdy wcześniej nie próbowałam Pracy, więc nie wiem, jakie są „poprawne" odpowiedzi. KATIE: Twoje odpowiedzi są idealne, kochanie. Nie rób żadnych prób generalnych. Więc on oddycha przez telefon, ty myślisz, że powinien być bardziej świadomy tego, a on nie jest. Jaka jest kolejna myśl?

MARY: Przychodzą mi wtedy do głowy wszystkie najgorsze myśli na jego temat.

KATIE: Okej, a on wciąż oddycha. „Powinien przestać oddychać do słuchawki podczas telekonferencji" - jak jest w rzeczywistości? Przestaje?

MARY: Nie. Powiedziałam mu, żeby przestał.

KATIE: A on nadal to robi. Taka jest rzeczywistość. Prawdą jest zawsze to, co się dzieje, a nie nasza opowieść o tym, co się powinno dziać. „Powinien przestać oddychać do słuchawki" -czy to prawda?

MARY [po chwili ciszy]: Nie. To nie jest prawda. On tak robi, i to jest prawda. Taka jest rzeczywistość.

KATIE: Więc jak reagujesz, gdy wierzysz w myśl, że powinien przestać oddychać do słuchawki, a on nie przestaje?

MARY: Jak reaguję? Mam ochotę uciec. To nieprzyjemne odczucie, bo wiem, że chciałabym, żeby mnie tam nie było, ale nie mogę wyjść.

KATIE: Wróćmy do zadawania pytań, kochanie, zamiast brnąć dalej w twoją opowieść, twoją interpretację tego, co się dzieje. Czy rzeczywiście chcesz poznać prawdę?

MARY: Tak.

KATIE: Okej. Najlepiej będzie, jak zajmiemy się poszczególnymi zdaniami. Czy dostrzegasz jakiś powód, aby porzucić myśl, że nie powinien oddychać do słuchawki. [To jest dodatkowe pytanie, które Katie niekiedy zadaje]. Dla tych, co jeszcze nie znają Pracy - jeśli słyszycie, że proszę Mary, aby porzuciła swoją opowieść, to chciałabym, aby to było zupełnie jasne: nie proszę. Tu nie chodzi o pozbycie się myśli ani o to, żeby je pokonać, ulepszyć albo im się poddać. Nic z tych rzeczy. Tu chodzi o uświadomienie sobie wewnętrznej przyczyny i skutku. Pytanie brzmi po prostu: „Czy dostrzegasz powód, aby porzucić tę myśl?".

MARY: Tak. Telekonferencje byłyby o wiele przyjemniejsze bez tej myśli.

KATIE: To dobry powód. Czy potrafisz znaleźć taki powód, by trzymać się tej myśli, tego kłamstwa, że powinien przestać oddychać do słuchawki, który nie wywoływałby napięcia? [Drugie dodatkowe pytanie].

MARY: Nie.

KATIE: Kim byłabyś bez tej myśli? [Czwarte pytanie: Kim byłbyś bez tej myśli?]. Kim byłabyś, gdybyś podczas telekonferencji ze swoim mężem nie potrafiła tak myśleć?

MARY: Byłabym o wiele szczęśliwsza. Czułabym się silniejsza. Nic by mnie nie rozpraszało.

KATIE: Tak, kochanie. Właśnie o to chodzi. To nie jego oddech jest źródłem twoich problemów. To twoje myśli o jego oddechu, bo jeszcze nie przyjrzałaś im się na tyle dokładnie, żeby się przekonać, że są one przeciwieństwem rzeczywistości w danej chwili. Spójrzmy na twoje kolejne zdanie.

MARY: Już go nie kocham.

KATIE: Czy to prawda?

MARY: Tak.

KATIE: Okej. Dobrze. Rozumiem. Czy rzeczywiście chcesz poznać prawdę?

MARY: Tak.

KATIE: Okej. Postaraj się wyciszyć. Nie ma żadnych „poprawnych" ani „złych" odpowiedzi. „Nie kochasz go" - czy to prawda? [Mary milczy]. Gdybyś miała odpowiedzieć uczciwie, tak albo nie, właśnie teraz i gdybyś już zawsze musiała żyć z tą odpowiedzią - swoją prawdą lub kłamstwem - jaka byłaby twoja odpowiedź? „Nie kochasz go" - czy to prawda? [Następuje długa chwila ciszy. Potem Mary zaczyna płakać]. MARY: Nie. To nieprawda.

KATIE: To bardzo odważna odpowiedź. Jeśli odpowiadamy w taki sposób, wyrażając swoją prawdę, to myślimy, że być może nie ma już wyjścia. „Czy to prawda?" to tylko pytanie! Boimy się odpowiadać uczciwie na najprostsze pytania, ponieważ wyobrażamy sobie, co to może oznaczać w wyobrażonej przyszłości. Wydaje nam się, że coś musimy z tym zrobić. Jak reagujesz, kiedy wierzysz w myśl, że go nie kochasz?

MARY: To sprawia, że całe moje życie jest głupią farsą.

KATIE: Czy dostrzegasz jakiś powód, aby porzucić myśl, że go nie kochasz? Ale nie proszę cię, abyś porzuciła tę myśl.

MARY: Tak, widzę powód, aby ją porzucić.

KATIE: Czy potrafisz znaleźć choćby jeden powód trzymania się tej myśli, który nie wywoływałby napięcia?

MARY [po długiej chwili milczenia]: Wydaje mi się, że jeśli będę trzymała się tej opowieści, to dzięki temu on nie będzie ciągle chciał uprawiać seksu.

KATIE: Czy to jest powód, który nie wywołuje napięcia? Mnie wydaje się stresujący.

MARY: Chyba jest stresujący.

KATIE: Czy potrafisz znaleźć choćby jeden powód trzymania się tej myśli, który nie wywoływałby napięcia?

MARY: Aha, rozumiem. Nie ma żadnych powodów trzymania się tej myśli, które nie wywoływałyby napięcia.

KATIE: Fascynujące. Kim byłabyś bez myśli, że go nie kochasz?

MARY: Byłoby wspaniale. Byłoby fantastycznie. Tego właśnie pragnę.

KATIE: Słyszę, że z tą myślą byłoby stresujące, a bez tej myśli byłoby fantastycznie. Więc co twój mąż ma wspólnego z twoim nieszczęściem? My tu tylko obserwujemy. Zatem, „Nie kocham mojego męża" - odwróć to. [Po czterech pytaniach pojawia się odwrócenie].

MARY: Kocham mojego męża.

KATIE: Poczuj to. To nie ma nic wspólnego z nim, prawda?

MARY: Nie. Rzeczywiście nie ma. Kocham mojego męża; masz rację, to nie ma z nim nic wspólnego.

KATIE: A czasami myślisz, że go nienawidzisz, i to też nie ma z nim nic wspólnego. Ten człowiek po prostu oddycha. Ty snujesz opowieść o tym, że go kochasz, albo opowieść o tym, że go nienawidzisz. Aby małżeństwo było szczęśliwe, nie potrzeba dwojga osób. Wystarczy tylko jedna: ty! Jest jeszcze inne odwrócenie.

MARY: Ja nie kocham siebie. Tak, jest w tym coś.

KATIE: Być może myślisz, że poczujesz się lepiej, jeśli się z nim rozwiedziesz. Ale jeśli nie przyjrzysz się swoim myślom, te same rzeczy będziesz przypisywać każdej kolejnej osobie, która pojawi się w twoim życiu. Nie przywiązujemy się ani do ludzi, ani do przedmiotów; przywiązujemy się do przekonań, w które wierzymy w danej chwili, a których jeszcze nie zweryfikowaliśmy. Zajmijmy się kolejnym zdaniem, które napisałaś w formularzu.

MARY: Chcę, żeby mój mąż przestał nieustannie oczekiwać wsparcia i akceptacji, żeby nie byt uzależniony ode mnie, żeby odnosił większe sukcesy, żeby nie chciał uprawiać ze mną seksu, żeby zadbał o kondycję, żeby zainteresował się czymś oprócz mnie i dzieci, żeby był silniejszy. To tylko kilka.

KATIE: Odwróćmy to wszystko.

MARY: Chcę, żebym ja przestała nieustannie oczekiwać wsparcia i akceptacji, żebym nie była uzależniona od niego. Chcę, żebym odnosiła większe sukcesy. Chcę, żebym chciała uprawiać z nim seks. Chcę, żebym zadbała o kondycję. Chcę, żebym zainteresowała się czymś oprócz niego i dzieci. Chcę, żebym była silniejsza.

KATIE: Więc „Nie powinien nieustannie oczekiwać wsparcia i akceptacji" - czy to prawda? Jak jest naprawdę? Jaki jest...

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grabaz.htw.pl
  •