[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Utwór poprzedza Przemowa tłumacza. Po niej następuje Przemowa autora, w której poeta streszcza zwięźle treść opisywanej przez siebie historii i umiejscawia akcję w konkretnych czasach: "kiedy Wyspy Jońskie ulegały panowaniu Rzeczypospolitej Weneckiej", czyli przed rokiem 1797.
W powiązaniu z obrazem grobu Temistoklesa, greckiego zwycięzcy Persów spod Salaminy, pojawia się pytanie: "Kiedyż się zjawi Temistokles drugi?".
***
Poeta opisuje "wyspy szczęśliwe" - ląd usiany górami i pagórkami, których szczyty odbijają się w morskich falach. Jednym z elementów tego krajobrazu jest rosnąca na skałach róża, do której zalecają się słowiki. W zboczach gór znaleźć można też liczne groty, które niegdyś służyły schadzkom kochanków, dziś są siedzibą piratów napadających nocą na przepływające w pobliżu okręty. Podmiot liryczny dziwi się faktowi, że w tą przepiękną krainę, oazę pokoju, "natura wpuszcza (...) człowieka", który sieje jedynie wokół śmierć i zniszczenie. Krajobraz ten tchnie jakimś łagodnym, ale smutnym pięknem, podobnym do tego, które obserwować można na twarzach zmarłych ludzi w niedługi czas po ich śmierci. Podobny obraz przedstawia sobą Grecja. Następuje tutaj apostrofa do tej ojczyzny "mężów nieśmiertelnej chwały" bohaterów spod Termopilów i Salaminy, broniących tam zaciekle swej wolności. Podmiot liryczny postrzega Grecję jako księgę, która przypomina wszystkim zniewolonym o przechodzącym z ojców na synów obowiązku walki z ciemiężcami.
***
Autor zwraca się do współczesnych sobie Greków szydząc, że zaprzepaścili swe męstwo, a z dawnych czasów pozostał im jedynie talent do handlu.
***
Widząc w oddali przemykający statek należący do piratów lub Majnotów (mieszkańców dawnej Lakonii), rybacy natychmiast kierują swą barkę w stronę Porto-Leone(Pireusu), gdzie szukają na noc schronienia.
***
Wieczorem rozlega się tętent kopyt konia galopującego po skalistej ziemi. To jedzie Giaur - młody Europejczyk o twarzy naznaczonej charakterystycznym piętnem wewnętrznego cierpienia. Wjeżdża na wzgórze, z którego patrzy na rozciągające się daleko w dole tureckie miasto, rozświetlone kolorowymi lampionami. W mieście tym właśnie rozpoczyna się Bajram - rodzaj nocnej karnawałowej zabawy urządzanej z okazji zakończenia muzułmańskiego postu, ramadanu. Giaur spogląda w dół, aby po chwili popędzić dalej górskimi ścieżkami w stronę morza. W drodze zatrzymuje się jeszcze raz i przez moment jego dusza pogrąża się w niewymownym bólu wywołanym wspomnieniami.
***
Giaur wpadł gwałtownie jak wicher do domu Hassana, "smętarz zrobił z baszy domu", i tak samo szybko odjechał.
***
Piękny niegdyś pałac Hassana stoi opustoszały i na pół zniszczony. Hassan tutaj spędzał szczęśliwie i spokojnie swe dzieciństwo i młodość. Od czasu, kiedy zginął od miecza Giaura, do tej oazy obfitości i hojności dla przybyszów i żebraków zawitała żałoba i śmierć.
***
Do siedzącego na brzegu przewoźnika zbliża się zbrojny orszak, na którego czele podąża bogato odziany dostojnik. Nakazuje przewoźnikowi płynąć "na sam środek najgłębszej zatoki". Łódka zatrzymuje się, wielki wór zaś wieziony ostrożnie przez wielmożę pogrąża się w morskiej otchłani. Obserwujący dziwną scenę wioślarz spostrzega - choć wydaje mu się, że to złudzenie - iż wór drgnął lekko przed wrzuceniem do wody.
***
Podmiot liryczny stwierdza, że piękno kobiet wabi mężczyzn, którzy rozpoczynają pogoń za płochym motylem niewieściego serca. Jednak kiedy już łowcy złapią zwierzynę w dłonie, ranią jej tym sposobem skrzydła, czym przyczyniają się do jej zguby. I podobnie jak inne motyle nie zważają na los towarzysza, tak każda kobieta - pełna litości dla mężczyzn - "nad sióstr upadkiem tylko się zaśmieje".
***
Dusza, która jest obciążona zbrodnią, staje się podobna do skorpiona dręczonego upałem. Jadowite to stworzenie (wijąc się w konwulsjach lub może celowo) samo siebie zabija swym zatrutym kolcem. Podobny los spotyka człowieka, którego obarczona wspomnieniem zbrodni i rozpaczą dusza "kona w cierpieniach/ Lub żyje jako skorpion w płomieniach".
***
Hassan był zakochany w jednej z mieszkanek swojego haremu. Kiedy Leila znikła, wielmoża przestał harem odwiedzać i wiele czasu spędzał na polowaniach, choć dawniej ten typ rozrywki wcale go nie pociągał. Leila - jak mówiono "w noc Bajramu" uciekła razem z Wenecjaninem (Giaurem). Inni znów twierdzili, że widziano Giaura tej nocy pędzącego drogą, ale jechał on sam.
***
Poeta opisuje piękno czarnookiej Leili, której uroda i postawa tchnęła jakimś wewnętrznym, onieśmielającym otoczenie, dostojeństwem. Leila darzyła swego kochanka gorącym uczuciem, lecz nie Hassan był jej wybrańcem.
***
Hassan wyrusza w podróż otoczony orszakiem swych rycerzy. "Mówią, że (...) jedzie pojąć żonę", aby rozproszyć smutek wywołany ucieczką Leili. Pod wieczór w przepięknym, uważanym przez podróżnych za bezpieczny, górskim zakątku na orszak Hassana napadają zbójcy. Początkowo rażą oni z broni palnej, a następnie rzucają się do walki wręcz. Otoczony ze wszystkich stron oddział przyjmuje nierówną walkę i zaciekle się broni. W przywódcy zbójców Hassan rozpoznaje znienawidzonego wroga - Giaura. Ten również poznaje przeciwnika. Giaur szydzi z wroga, który daremnie wzywa pomocy Allacha. Wenecjanin stwierdza, że dopełniwszy zemsty nad mordercą Leili opuści rozbójników, do których przystał szukając okazji do krwawego odwetu. W świat pojedzie samotnie.
***
Oczekująca na przybycie Hassana matka niepokoi się. W oddali widzi jeźdźca. Jest to Tatar, który przynosi jej rozcięty turban i pokrwawioną odzież syna. Przybysz - jeden z żołnierzy należący do napadniętego orszaku - został uwolniony przez Giaura, aby zaniósł tę wieść do domu Hassana.
***
W skalistym ustroniu wznosi się "turban w kamieniu prostym wyrzezany" pomnik upamiętniający śmierć pobożnego Hassana, gorliwego wyznawcy Allacha. Jego dusza (zgodnie z wierzeniami mahometan) jest wiedziona do raju w zamian za śmierć w walce "przeciw niewiernemu". Na duszy Giaura zaś ciąży klątwa - za swe winy ma stać się upiorem, który nocą będzie opuszczał grób i żywił się krwią swych bliskich, a po powrocie ze swych nocnych wypraw trafi między inne złe duchy, które przelękną się "spotkawszy widmo, brzydsze od upiorów".
***
Podmiot liryczny w pewnym ponurym mnichu rozpoznaje młodzieńca, którego twarz widział przed sześciu laty w Grecji. Tajemniczy przybysz podobno "przybył ze Wschodu/ Tureckim statkiem od stron Carogrodu".
***
Obserwator domyśla się w mnichu pokutnika, ale dziwi go, że pokutnik ów zapłacił przeorowi klasztoru za gościnę przywiezionymi bogactwami i ani się nie spowiada, ani nie bierze udziału w nabożeństwach, dużo czasu spędza w samotności, pogrążony w rozmyślaniach i od czasu do czasu wyrzuca z siebie nieprzytomnie zdania o tonącej pięknej kobiecie oraz o odciętej od ciała ręce, która "wystaje z ziemi" i wzywa go, aby rzucił się w morskie odmęty.
***
Ponury wzrok tajemniczego mnicha ma wielką i niepokojącą siłę, która zwiastuje "Cechę umysłu, co niezgięty w dumie/ Zna swoją wyższość i pokazać umie". Ten wzrok i rzadko goszczący na jego ustach uśmiech, w którym miesza się boleść z szyderstwem, odstrasza od niego innych mnichów. W jego spojrzeniu można dostrzec piętno zbrodni i spowodowane nią, drążące sumienie, cierpienia. "Pilniejszy badacz" wnioskuje z tego spojrzenia, że człowiek ten posiada nieprzeciętny umysł i pochodzi z wysokiego rodu.
***
Przybysz obserwuje nabożeństwo, ale nie bierze w nim udziału. Słysząc głos dzwonka dobiegający od ołtarza cofa się do przedsionka, gdzie oczekuje na koniec "nieszporu". Z jego głowy zsunął się kaptur i widać czarne, skręcone jak u Gorgony włosy, które obserwatorom mówią, iż nie złożył ślubów zakonnych (gdyż nie ogolił głowy). Podczas podniesienia Najświętszego Sakramentu nie klęka i nie schyla głowy jak inni uczestnicy nabożeństwa. Wszyscy obawiają się go, gdyż jego oczy są "szatańskie".
***
Podmiot liryczny porównuje dwa rodzaje serc: "zbyt czułe" - skłonne do miłości, jednak nie będące w stanie żywić miłości dozgonnej, oraz "twarde" - które raz skaleczone miłością, nigdy nie może być z niej uleczone i w końcu ginie pod jej ciężarem.
Człowiek cierpiący w samotności zaczyna nienawidzić wszystkich ludzi, gdyż cierpienie, którego nie można z nikim podzielić, jest o wiele bardziej bolesne i cięższe do zniesienia niż największa nędza.
***
Giaur spowiada się. Jego życie było krótkie, ale pełne rozmaitych wrażeń i uczuć, gdyż gardził on "gnuśną spokojnością". Opisuje też swój stan wewnętrzny: pomimo że nie żywi już żadnych uczuć, jest jednak wewnętrznie rozdarty, gdyż z jednej strony obawia się samotności i ciszy, które będą prowokowały do rozmyślań i wspomnień, ale z drugiej strony - pragnie spokoju. Nie żałuje swego życia, choć wie, że popełnił wiele zbrodni. Pragnie umrzeć, ale nie ma zamiaru popełniać samobójstwa. Chciałby brać udział w walce, jednak nie dla sławy lub bogactw. Celem godnym starań jest dla niego miłość lub zemsta. Wyznaje, że mszcząc kochankę zabił rywala, a zarazem mordercę ukochanej kobiety. Jednak śmierć Hassana, poganina, nie ciąży na jego sumieniu jako zbrodnia. Tak samo zresztą jak Turkowi - według jego wierzeń - zabicie chrześcijanina przyniosłoby wieczną nagrodę. Jedyną winą, jaką w sobie Giaur znajduje, jest to, że był przyczyną śmierci ukochanej kobiety. Zginęła ona z ręki swego pana za niewierność, wywołaną miłością do chrześcijanina. Giaur boleje też nad tym, że Hassan umierając nie odczuwał wyrzutów sumienia i nie cierpiał tak, jak powinien cierpieć zbrodniarz - ginąc z rąk chrześcijanina miał otwartą drogę do raju i zdawał sobie z tego sprawę.
***
Giaur próbuje opisać głębię i wielkość swej miłości do Leili. Gardzi swoim życiem, gdyż jedynie jej życie miało dla niego jakąkolwiek wartość i tylko jej życia żałuje. Zdaje sobie sprawę, że sam jest przyczyną swych nieszczęść, dlatego nie ma zamiaru "kląć losom". Miłość do Leili sprawia, że chciałby umrzeć, jednak śmierć nie chce go zabrać ze świata i połączyć z ukochaną. Jest obojętny na wszelkie mogące go spotkać cierpienia czy męki piekielne, gdyż nie widzi większej boleści od rozłąki z ukochaną. Przeczuwa zbliżającą się śmierć, ale nie chce słuchać słów pocieszenia padających z ust kapłana ani przyjmować na powrót "wiary objawionej", uczyniłby to jedynie pod warunkiem, że spowiednik mógłby wskrzesić Leilę. Tak więc wszelkie próby pocieszenia Giaura nie mogą odnieść skutku. Nie pomoże mu też żadna modlitwa.
***
Giaur daje spowiednikowi pierścień i prosi, aby kapłan oddał klejnot staremu przyjacielowi pokutnika, żyjącemu być może jeszcze w ojczyźnie Wenecjanina i opowiedział mu całą zasłyszaną historię. Przyjaciel ów przepowiedział niegdyś Giaurowi jego przyszłość.
***
Giaur opisuje kapłanowi widzenie, które miał pewnej niedawno minionej nocy. Przyszła do niego Leila w całym swym pięknie. Kiedy jednak próbował ją objąć i przytulić, okazało się, że jest to bezcielesna zjawa. Dla Wenecjanina jest to znak, że zbliża się śmierć, która zabierze go następnej nocy.
***
Po śmierci Giaur pragnie tylko ubogiego grobu opatrzonego jedynie prostym krzyżem, bez żadnego upamiętniającego jego osobę i dzieje napisu.
Po śmierci Giaura nikt nie mógł dojść, kim on był ani skąd pochodził. Jedynym człowiekiem znającym tę historię pozostał mnich, który wysłuchał przedśmiertnej spowiedzi pokutnika.
... [ Pobierz całość w formacie PDF ]