[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Kolejny odcinek ‘serialu’ – Była narzeczona XD

 

2.

 

Wróciłam powoli do pokoju.
'Oddychaj, oddychaj' mówiłam sobie w duchu. Usiadłam powolnie na łóżku i zaczęłam intensywnie myśleć. Może przesadziłam od razu tak panikując? Może tak naprawdę ta cała Julia nie ma żadnych asów w rękawie? Może to są groźby, spowodowane zdenerwowaniem?
W końcu uspokoiłam się na tyle by zauważyć obecność Edwarda w moim pokoju. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się. Jak ja bym mogła mu nie ufać?
-Bello... - zaczął i po chwili siedział już obok mnie. Oparłam głowę na jego ramieniu. Wpatrywałam się w pudło leżące na szafie jak w jakiś obrazek. Nagle mną potrząsnął. -Słyszysz mnie? - powiedział. Pokiwałam głową zdezorientowana.
Tego dnia poprosiłam by przyszedł do mnie dopiero koło północy. Rzadko decydowałam się na to,ale tego dnia byłam nieprzytomna a musiałam się skupić na nauce.
Charlie wrócił wieczorem. Odgrzałam mu obiad. Usiadł i spojrzał na mnie. Tego dnia był bardzo zadowolony.
-Jak minęła sobota?- zapytał.
-Dobrze. Chcę dzisiaj się pouczyć by jutro mieć spokój. - odparłam mechanicznie. Pokręcił głową i jadł dalej. Posiedziałam z nim jeszcze chwilę i poszłam do pokoju. Nie odezwał się już żadnym słowem.

Następnego dnia pojechałam z Alice na zakupy do supermarketu. Nie wiedziałam jaki w tym sens, przecież nie musi kupować nic do jedzenia. Zasłaniała się jakimiś czasopismami. Ale trajkotała jak zwykle.
-Oh Bello. Edward mi mówił że bardzo się przejęłaś moją wizją. Nie ma co się bać. Pamiętam tę Julię. Całkiem nieszkodliwa. - wybuchnęła tutaj śmiechem. Spojrzałam na nią zdziwiona, ponieważ nie było mi do śmiechu. Widząc mój wzrok dodała: -Oj, nic nic.
Chodziłyśmy po sklepie powoli. Kiedy doszłyśmy do stoiska z gazetami Alice tanecznym krokiem podeszła do niego i wzięła parę gazet nawet nie oglądając okładek.
-Alice, po co ci gazeta 'Ogrody' z artykułem 'Jak pielić grządki'? - zapytałam. Ta jednak nic nie mówiła, pochłonięta w lekturze jakiegoś czasopisma. Pochyliłam się by zobaczyć, jakie to.
Cosmopolitan.
-Bella, wiedziałaś, że jest 100 sposobów, aby doprowadzić faceta do szaleństwa? - zapytała. Pokiwałam głową. Na co jej to? Zbyt wiele nie wiedziałam o życiu seksualnym wampirów, ale taka lektura jednak tam chyba się do niczego nie przyda. Alice westchnęła i pokręciła głową. Po chwili powiedziała: -Intrygujące.
Na reszcie doszłyśmy do kas. Alice zatopiona w lekturze 'Auto' rzuciła pieniądze kasjerce i poszła do wyjścia. Pobiegłam za nią.
-Alice! - krzyknęłam doganiając ją. -O co chodzi? Po co ta cała szopka ze sklepem?
Stanęła nagle i rzuciła mi cwaniacki uśmiech. Po czym znów zaczęła iść w kierunku samochodu.
-Alice!!!! - tym razem byłam naprawdę wkurzona. Ta w końcu widząc że mój kres wytrzymałości przechodzi największą próbę, skupiła na mnie wzrok.
-No ok, Bella. Nie potrafisz się oddać zakupom. - powiedziała z żalem. Spojrzałam na nią z wyczekiwaniem.
-Julia będzie tutaj jutro rano. - wyznała jak gdyby nigdy nic.
Aha.
To pierwsze, co przyszło mi na myśl.
-Spotkacie się pod sklepem Newtonów po południu. - dodała również.
Uchyliła mi drzwiczki auta i weszłam jak na rozkaz.
Tego wieczoru w moim pokoju nie było Edwarda. Może i był, ale kiedy zasnęłam widziałam tylko deszcz dudniący za oknem.

... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grabaz.htw.pl
  •