[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Byron, Korsarz, Kain, Manfred,
[w:] tenże, Wybór dzieł, wstęp J. Żuławski, Warszawa 1986.
WSTĘP
- wszystkie edycje – bez imienia poety, współcześni tylko Byron lub Lord Byron, on sam w młodości panieńskie nazwisko matki (Gordon), w ostatnich latach – żony (Noel).
- czytany po Kongresie Wiedeńskim, w 1818 przekłady.
- Mickiewicz: XII 1842, „On pierwszy pokazał ludziom, że (…) trzeba samemu tak żyć, jak się pisze”, pod jego wpływem długo Słowacki, Krasiński, Norwid i inni.
- „antychryst” i „demoralizator” dla współczesnych, bez łamania w strofach konwencji metrycznych ła-mał pozostałe. Demonstrował poglądy, pasje. Układy wiedeńskie dla niego = szczyt upodlenia. Był za każdym zrywem zbrojnym protestu. Wspominał Kościuszkę. Wczesny romantyzm polski był „by-roniczny” – czyli politycznie bojowy, trzeźwy w stosunku do rzeczywistości, świadomy konkretnych narodowych celów, realistyczny.
- poeta znany wcześniej, pierwsza wzmianka w prasie: „Pam. Warsz”, 1816, art. Rzut oka na literatu-rę angielską w ostatnich 20 latach.
- bardzo sławny („Pewnego ranka zbudziła się w całym świecie sławny”) i bardzo pracowity.
- pierwsi tłumacze: J. U. Niemcewicz, Karol Sienkiewicz, Władysław Ostrowski; po 1824: Ignacy Ku-łakowski, A. Mickiewicz, Tomasz Zan, Ludwik Spitznagel, Feliks Chlibkiewicz, Antoni Edward Ody-niec, Wanda Małecka, Henryk Dembiński, Dominik Lisiecki, S. Bo…, Zygmunt Krasiński, Aleksan-der Chodźko, (…) Edmund Bojanowski, Antoni Małecki i inni. Norwid (1860), Edward Porębowicz (1885), Jan Kasprowicz (1895), Antoni Lange (1899), Alina Świderska (1908), Zofia Reutt Witko-wska (1928), J. Żuławski (1960, 1977).
- żaden z pisarzy obcych nie wrósł w literaturę polską tak głęboko.
- biografia: ur. 22 stycznia 1788, Londyn; od 4 r. ż. w Szkocji z matką, 1798 tytuł lorda, do siedziby rodowej Newstead Abbey w hrabstwie Nottingham. 1801 elitarne Liceum pod Londynem (Harrow), miłosne wzruszenia. 1805 w Trinity College w Cambridge. 1806 tomik poezji Utwory ulotne, 3 na-stępne: Wiersze okolicznościowe, Godziny próżności, Wiersze własne i tłumaczone à fala ostrej krytyki. Zjadliwa satyra: Poeci angielscy i krytycy szkoccy. 1809 podróż ku Pirenejom, Grecja, Tur-cja, 1811 powrót do Anglii. Śmierć matki. 1811 Przekleństwo Minerwy, Aluzje z Horacego, 1812 Walc, 2 pieśni Wędrówek…, 1813 Giaur, Narzeczona z Abydos, 1814 Korsarz, Lara, 1815 Oblę-żenie Koryntu, cykl Melodie hebrajskie, 1816 Parisina.Przyjażń z Tomaszem Moore’em i Walter Scottem. 1812 wprowadzony do Izby Lordów (głośne przemówienia). salony, afera miłosna z Caro-line Lamb. Ślub z Annabellą Milbanke 1814, wkrótce odchodzi od niego z córką, Adą. 1816 Gene-wa, 3 pieśni Wędrówek, liryki, Więzień Czyllonu, koncepcja Manfreda, Mediolan, Wenecja (Sten-dhal, Teresa Guiccioli), porządkuje sprawy finansowe, sprzedaje Newstead Abbey, zaczyna się dorabiać. Rawenna, Piza, Genua (pożegnanie z Teresą). 1817 Manfred, Żale Tassa, Beppo, 1817-1818 4 pieśni Wędrówek…, 1818 Mazeppa, od 1818 Don Juan, 1819 poemat Proroctwo Dantego, 1820 dramat Marino Fauero, 1821 satyra Wizja sądu, sielanka Niebieskie pończoszki, dramaty m.in. Kain, Niebo i ziemia, 1822 dramaty Werner, Niekształtny przekształcony, 1823 powieść poety-cka Wyspa, Wiek brązu. Płynie do Grecji. Niewola – demoralizuje i upadla (jak najgorzej o moralno-ści i cechach charakteru Greków). Zm. 19 kwietnia 1824. Ciało do Anglii, złożone w Newstead.
- Mawiał, że człowiek powinien zrobić dla ludzkości coś więcej niż pisać wiersze”. „Wielkim celem ży-cia jest doznanie – aby czuć, że się istnieje, choćby nawet cierpiąc”. Najważniejszą rzeczą w poezji były dla niego poglądy, czyli to, co kształtuje dzieje osobistego życia. 2 niezmierne uczucia, o któ-rych mówił: umiłowanie wolności i wstręt do obłudy. Dla wrogów – burzycielem porządku. Zakom-pleksiony (deformacja stopy), pyszny (starożytny rodowód, lordostwo), dumny (odmawiał honora-riów, cedował je na przyjaciół). Lubił oczerniać sam siebie, rozpuszczać plotki. Zawsze stawał po stronie słabszych. Do określenia „romantyzm” odniósł się z sarkastycznym lekceważeniem. Nie pró-bował być żadnym nowatorem poetyckich form i poetyckiego języka. Adorował Miltoa, Alexandra Pope’a, kpił z romantycznych „poetów jezior”.
- Don Juan = wzór dla Słowackiego w Beniowskim i dla Puszkina w Onieginie.
- Byron jest skrupulatny i niby reporter dziejów, którym się przygląda, ma ambicję powoływania się w utworach na fakty, a przynajmniej opierania koncepcji utworów na historycznych przesłankach.
TEKST
KORSARZ. POWIEŚĆ, przeł. Antoni Edward Odyniec.
motto: „I sui pensieri in lui dormir non ponno” Tasso, gerusalemme liberata, Canto X („Myśli jego nie mogą w nim zasnąć”).
I. PIEŚŃ.
I. „Na modrych głębiach jasnej, morskiej wody / (…) buja duch swobody; / (…) Nam w dzikim życiu czuć wciąż, niespodzianie, / W każdym dniu nowość, rozkosz w każdej zmianie! / (…) Gdzie trwożni rozpacz – my tryumf znajdziem; / Gdzie słabi mdleją – my żyjem i czujem / (…) Nie strach nam śmier-ci – byle wprzód lub razem / (…) Nam łożem piasek lub trawa zielona. / (…) Po nas łzy płyną – krótko, ale szczerze”.
II. „Taka pieśń brzmiała na wyspie korsarzy”, opis, co robią (suszą sieci, wypatrują żagli, wypróbowują broń, piją, grają). Łup – „wódz niech myśli – im tylko przystało / Ufać, iść za nim i uderzać śmiało”. Każdy słucha wodza – „szyderczy uśmiech, wzrok i twarz surowa”. „Jadło – chleb suchy; napój – czy-sta woda. / Zbytkiem nieczęstym – owoc lub jagoda”.
III. „Z masztu czerwoną chorągiew ujrzeli”. Powraca z wyprawy ich łódź.
IV. „Siedli wioślarze i pędzą do brzegu. / Wkoło na piasku tłum zebrany czeka”.
V. „Wieść się rozbiegła, tłum rośnie z pośpiechem”.
VI. „Gdzie jest wódz? ważne przywozim nowiny”. Żuan (zaufany wodza) prowadzi. Zamek Konrada (wo-dza) wzbija się nad morze, jest na najwyższej górze, wokół bujne krzewy, pachnące kwiaty.
VII. Przynieśli list od Greka szpiega, Konrad przeczytał i rozkazuje być gotowym do podróży – dziś za godzinę.
VIII. Posłuszni woli Konrada à „dziwny ten człowiek dumy i milczenia, / Którego nigdy śmiechu ni westchnienia / Nikt z nich nie słyszał”. „Rządzi ich duszą”. Wzbudza cześć, posłuszeństwo à „Potęgą myśli, duszy czarnoksięstwem”. „walczy ich ręką”. „Jest, było, będzie – to bieg świata tego, / Wielu pracować musi dla jednego”.
IX. „Konrad nic w sobie nie ma nad człowieka”. Czarne oczy, twarz ogorzała, blada, wzniosła skroń, włos kruczy, krzepkość ramion, nieolbrzymi kształt. „Nieraz z brwi groźnych, z drżenia ust lub z czoła / Znać dumę”. „W szyderczym jego, chociaż głośnym śmiechu, / Jakby sam szatan śmiał się w jego echu, / Jest coś, co w sercach słyszących go ludzi / I gniew, i trwogę, i nienawiść budzi. / Wzrok jego gniewny zabija Nadzieję”.
X. „Z gry chyba rysów, z mieniącej się twarzy, / Poznasz namiętność”. „Patrz w jego wzroku na szaleń-stwo ducha!”.
XI. „Zmienił on duszę, wprzód nim czyny swemi / Wyparł się nieba, wojnę wydał ziemi. / Z młodu (…) Mędrzec w swych słowach, lecz w czynach szaleniec (…) On przeklnął cnotę (…) I obrał sobie za swój cel na ziemi: / za winy kilku mścić się nad wszystkiemi”. Gardził dobrym, nienawidzony, zimny, dziki, hardy, nie dbał o miłość.
XII. „Nikt nie zły całkiem: i w duszy Konrada / Jedno tajemne słodsze czucie włada. / (…) W nim na-wet miłość wolę przezwycięża”. Póki blisko – nie zaćmi smutkiem zmiennej fortuny igrzysko. Mimo iż z każdej cnoty zboczy – przeciw tej niczym nie wykroczył.
XIII. „Straszna wieść! [Konrad] (…) Źle wróży serce, ale się nie boi (…) Dziś trzeba zwyciężyć lub zginąć (…) Losie mój, losie! czuję dłoń twą groźną. / Zbaw, jeśli możesz – jeszcze nie za późno!”.
XIV. „Tak dumał w sobie, aż idąc ponury / Doszedł do wieży na wierzchołku góry”. Jego Ptak piękno-ści nuci zza kraty pieśń: „Przyjdź, gdy ja umrę, do mej mogiły, / Pomódl się za mnie, łzę wylej po mnie! / Tej tylko myśli znieść nie mam siły, / Że ty, mój luby, zapomnisz o mnie!”. Medora wyznaje, że jej serce jest pełne bólu. Konrad bogaty, znajdą milszy kraj, nieba łagodniejsze. „Igrasz z mym sercem / I ono ci wybaczy / Lecz z takich żalów blisko do rozpaczy!”. Konrad: odpływają, „Bez żadnej zniskąd pociechy prócz ciebie, / Bez celu w życiu, bez nadziei w niebie, / W duszy się mojej tak wiąże i splata / Miłość dla ciebie z nienawiścią świata”. Medora prosi, by dzielił z nią dziś wieczerzę. On obiecuje jej wrócić, mówi, że niestraszne są wrogi, ma być o niego spokojna i spędzać czas z żonami towarzyszy. „Łkając, na szyi zawisła rękami (…) On nie śmiał podnieść, nie śmiał znieść widoku / Bladości w twa-rzy i rozpaczy w oku”. Zaniósł na łoże. „Dreszcz przebiegł serce: uczuł, że dla niego / Prócz niej na świecie nic nie ma miłego. / Dotknął ust – zimne; spotkał wzrok – wpół zgasły”. Wyszedł.
XV. Płacze Medora. „W bladych jej rysach, jak w twarzy z kamienia, / Tchnie dziki wyraz wiecznego cierpienia”. Odszedł.
XVI. Biegł do portu. „Prawego męża / Płacze niewiast miękczy, ale nie zwycięża”. Widzi okręt, czół-na, czerwoną chorągiew, nie waha się już. „Żar w jego oczach, dzikość w jego duszy, / Uczuł sam sie-bie – nic go już nie wzruszy”. „rzadko słodycz w parze z jego duszą”. „On depce miłość, by mieć pos-łuszeństwo”.
XVII. Żuan dał miecz, płaszcz, trąbkę. Pedro odebrał papier z rozkazami (ma przekazać Anzelmowi), ma podwoić straż. Za 3 dni wrócą. Ganzalwowi odkrywa cel i środki wyprawy. „Tymczasem w żagle dął wiatr pożądany (…) Sto wysp minęli”. Konrad na pokład zgromadził swych ludzi (…) Rozmawia zimno, choć o krwi rozmawia”.
II. PIEŚŃ. „Conoceste i dubiosi desiri?” Dante – Inferno.
I. „W zatoce Koron las masztów się leży, / Na zamku Koron lampy błyszczą z wieży, / Tam Seid basza częstuje żołnierzy. / Święci swój tryumf – jutro spodziewany (…) Wzdłuż brzegu wszędzie śmiech, muzyka, wrzawy”.
II. „Seid śród gości spogląda wesoły”. Piją mokkę (kawę), wokół dym cybuchów (fajek), tańczą almy (tancerki).
III. Niewolnik-stróż informuje o przybyciu derwisza, zbiega korsarzy. „Twarz jego bada z postów, nie z obawy (…) Długa, powiewna rozpuszczona szata / Obwija piersi”.
IV. Przybysz mówi o porwaniu go, gdy płynął z Scio do portu Skalanowy. Radzi, by zaatakować, bo nie są zbyt czujni, skoro on uciekł. Derwisz chciał odejść, ale basza wstrzymał, chce go wypytać, każe jeść. Nie chce jeść – odpycha sól (zgody znak), jego pożywieniem – jak mówi – polne zioła, woda – napojem. Nie może jeść przy innych. Nagle – pożar, pali się flota. Basza rozkazuje pojmać przebrane-go szpiega, Giaura i zabić (szpieg = Konrad). Szpieg zerwał szatę – „Pancerz na piersiach, szabla błyszczy w dłoni!”. Gotów do walki. Wszyscy się boją. „Strach uolbrzymił siłę przeciwnika”. Zbójcy wyparli bramy pałacu i idą za głosem trąbki Konrada. Seid ucieka, lecz musi zginąć.
V. Konrad słyszy jęk niewiast à pali się harem. Wzywa do obrony, bo i oni mają żony. „Śmierć nieść mężczyznom – lecz pomóc kobiecie!”. Z resztą ratuje kobiety. Najpiękniejsza w objęciach Konrada = pani haremu, niewolnica baszy.
VI. „Krótko wódz spojrzał na wdzięki Gulnary”. Seid widzi, że uciekają przed garstką wrogów – czuje wstyd. Chcą się zemścić lub zginąć. Zwycięzcy walczą teraz o życie. „Wróg ciaśniej otacza”.
VII. Kobiety – bezpieczne. „Tkwi w jej [Gulnary] pamięci wybawca z płomienia, / Dźwięk jego głosu, blask jego spojrzenia. / Dziw jej, że zbójca, śród boju dzikości, / Zdał się być czulszym niż Seid w mi-łości”. Chce go zobaczyć.
VIII. Widzi go, jak zacięcie walczy. Zachwiał się, upadł i go pojmano. Jeszcze ma wzrok pogardliwy, twarz obojętną.
IX. Jutro ma być wbity na pal na gór szczycie. Strażnicy odeszli, został sam w kajdanach, w ciemnicy.
X. „Noc, wojna, zamęt w myślach jego duszy. / (…) Całe swe życie czuje, widzi w sobie. / (…) Przesz-łość się czerni jak otchłań bezdenna, / Przyszłość jak chmura gromami brzemienna”. wszystko sobie przypomina – złe czyny, myśli, chęci.
XI. „W warownej izbie na najwyższej wieży / Okuty Konrad na posłaniu leży”. „Duma sam w sobie: strach, zgryzotę przemógł”. Jest jedna myśl, która go dręczy – jak przyjmie te wieści Medora? W koń-cu zmęczony, usnął spokojnie.
XII. „Śpi – uśmiech w ustach, łza lśni spod powieki”. Przyszła Gulnara, gdy basza zasnął, zdjęła mu sygnet, okazał strażnikom – wpuścili.
XIII. Zdziwiona, że ten śpi. „Chcę mu pomóc, nie dbam o sąd ludzi”. Konrad się przebudził.
XIV. „Korsarzu! pal twój gotów, lecz ma władza / Często gniew baszy i wyrok złagadza”. Chce, musi go zbawić. Ale na razie odłoży wykonanie wyroku do jutra. Konrad nie chce uchodzić w więzienia jak zbieg podły, powróci bez chwały. „W życiu mym dotąd jedyne pociechy / Były: mój okręt, mój miecz, jej uśmiechy / I Bóg mój niegdyś! Przeszłość to daleka. / Jam się go z młodu, dziś on mnie wyrzeka”. Gulnara dowiaduje się, że Konrad już kocha inną. Ten ją ratując myślał, że ocala lubemu. Ona prag-nęła kochać i jest zdolna do tego, ale czuje, że wprzód trzeba być wolną, ona niewolnica. Udaje czu-łość. „Nie umrzesz dzisiaj, okupię cię drogo”.
XV. „Poszła, jak przyszła, jako sen przelotny”.
XVI. „Wczora pan morza, wódz dzielnych zastępów! / Dziś jeniec wrogów, może pastwa sępów”.
III. PIEŚŃ. „Come vedi – ancor non mabbandona” Dante – Inferno.
I. Zachód słońca – dygresja dotycząca Grecji.
II. „O! ziemio grecka! o kraju uroczy! / (…) Twą była wyspa mojego korsarza – / Wyzwól ją z jarzma, którym wróg znieważa”.
III. Słońce zaszło. Minął 3 dzień. Anzelmo wrócił z wyprawy, nie spotkał okrętu Konrada. Medora wypa-truje powrotu ukochanego, wyszła nawet na brzeg. Powróciła łódka z towarzyszami Konrada. Nie pyta – zgadła. Pyta, gdzie grób. Informują, że jest jeden, który widział – Konrad porwany. Zemdlała. Poszli szukać Anzelma, by go powiadomić.
IV. Rada. Konrada chcą „Albo go zbawić, albo pomścić godnie”.
V. Seid w haremie duma. U stóp – piękna niewolnica. Radzi mu, by uwolnił Konrada w zamian za jego bogate łupy (będzie łatwą zdobyczą, a tak towarzysze uciekną ze skarbami). Basza tymczasem kazał myśleć w seraju nad wynalazkiem, który wzmoży mękę, ból, a życie przedłuży. nie chce puścić giau-ra. Widzi, że Gulnara czuje coś do Konrada. „przeklęta godzina, / Gdy cię uniosło ramię poganina!”. „w głębi jej duszy / Zawziął się zamiar – (…) / Ujdzie z nim z więzów lub zginie w katuszy!”.
VI. Konrad zniósł tajne męki: głos w ciszy, który zdaje się być ostatnim w życiu + samotność + brak przyjaciela + jęk, łzę, która skazi męstwo, wrogom zjedna tryumf.
VII. Minął dzień, dwa, trzy, nie widać Gulnary. Przeszedł dzień czwarty. W nocy burza. „Uczuł sa-motność i serce zatwardził”.
VIII. O północy stąpanie. Anioł Stróż. Krok bardziej drżący, twarz bledsza. Oznajmia: umrzesz, ale jest sposób. „Pomimo twych zbrodni, ja czuję / Wielkość twej duszy; (…) Kocham cię! Nie mów, ja wiem, że daremnie. (…) Jeśli chcesz działać (…) / weź ten sztylet – pójdź, a będziesz wolny!”. Prze-kupiła straże i uczynią, co zechce. „Nigdy zbrodnią się nie wyda / Śmierć prześladowcy. Pójdź, zabij Seida!”. „Skrzywdził mię, zelżył – pomszczoną być muszę”. Nie miała odwagi prosić o odroczenie wy-roku: „Na on tylko czas tej zwłoki łożył, / By tobie cierpień, mnie żalu przymnożył. / Mnie też on grozi”. „Kocham ciebie – poprzysięgłam zbawić. (…) Teraz jam twoją! chcę twój los podzielać, / Słuchać, co każesz, i pełnić w pokorze. (…) Pierwsza to miłość – i nienawiść pierwsza!”. Mówi, że ma iść, w porcie czeka łódź Majnotów, tylko musi zabić Seida, który śpi w izbie, przez którą muszą przejść. Konrad od-mawia: „Przyszliśmy z mieczem, nie z nożem – ten, czyja / Dłoń niewiast broni, śpiących nie zabija!”. Namowy Gulnary bezskuteczne. Ostatecznie postanawia sama to uczynić.
IX. Nie czekając odpowiedzi – wyszła. Konrad zebrał w ręku łańcuch i poszedł trzymając się ręką ścian; pusto i ciemno, czuje woń poranku. Znalazł się na krużganku, wschód. Słyszy szelest. Nie zabiła, ale oszalała. Na czole: kropla krwi.
X. „Żądne cierpienie w całej swojej sile / Nie przeraziło, nie wstrząsnęło (…) Jako ta plama, ta kropla zbrodnicza! / W niej zgasł mu urok pięknego oblicza”.
XI. Każe mu iść, łódź czeka, kupione straże pójdą za nimi. „Wszyscy chcą z twoją połączyć się rzeszą”.
...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]