[ Pobierz całość w formacie PDF ]
George Byron
MANFRED
Tłum. Jan Kasprowicz, Józef Paszkowski
Jest wiele rzeczy w niebie i na ziemi,
O których mędrcom nie śniło się nawet.
Szekspir, HAMLET
OSOBY:
Manfred
Strzelec
Opat z miasteczka St.Maurice
Manuel
Herman
Królowa Alpów
Ariman
Nemezis
Siostry przeznaczenia
Duchy
Scena odbywa się w górnych Alpach, częścią w zamku Manfreda, częścią wśród gór.
AKT PIERWSZY
Scena pierwsza
Manfred sam. — Galeria gotycka. — Północ.
MANFRED
Kaganiec wzywa świeżego oleju,
Tleć jednak będzie, dopóki ja czuwam;
Sen mój, gdy drzemię, nie jest snem istotnym,
On jest ustawnym kołowaniem myśli,
Którego wstrzymać, sprostować nie mogę.
Bezsenność czuwa w głębi mego serca,
Zmrużenie powiek jest zmianą widowni,
Bo wtedy oko wewnątrz się zatapia.
Pomimo tego żyć nie poprzestałem,
Noszę żyjących i kształt, i oblicze.
Mistrzynią mędrca winna by być troska;
Wiedza jest męką; bo im więcej wiemy,
Bardziej czujemy tę nieszczęsną prawdę:
Że drzewo życia nie jest drzewem wiedzy.
Jam filozofią zbadał, jam przeniknął
?ródła mądrości i cudów tej ziemi.
Czuję, że mógłbym zawładnąć tym wszystkim,
Że mógłbym podbić mą siłą a jednak
Nie dość mi na tym. Dobrzem czynił ludziom
I dobregom też doświadczył od ludzi.
Nie dość mi na tym; miałem nieprzyjaciół,
Żaden mię nie tknął, a uczcił niejeden.
Nie dość mi na tym. Złe i dobre, życie,
Siła, namiętność, co bądź w innych widzę,
Wszystko to było dla mnie, czym od wieków
Są krople deszczu dla spiekłego piasku.
Nic mię nie trwoży, czuję w sobie tylko
Przeklęty ciężar nieznania bojaźni;
Nic mię nie nęci, żądza ni nadzieja,
Ni zwodny urok czego bądź na świecie.
Teraz do dzieła!
Tajemnicza mocy!
I wy, ukryte duchy wszechogromu,
Których szukałem w ciemności i świetle —
Które krążycie dookoła ziemi
I w niezmierzonym eterze mieszkacie —
Których dziedziną nieprzystępne wzgórza,
Ziemskie przepaści i morskie pieczary —
Wzywam was przez to czarodziejskie słowo,
Które nad wami daje mi przewagę
Ukażcie się!
Chwila milczenia.
Nie! To nie dosyć! a więc
Na imię tego, który wam przywodzi
Na ten znak, który drżeniem was przejmuje
Na prawa tego, który wolen śmierci
Klnę was przybądźcie ukażcie się!
Milczenie.
Jeszczeż
Mało? Wy, duchy powietrzne i ziemskie,
Urągać ze mnie wyście nie powinny.
Przez tę moc, która potężniejsza jeszcze,
Przez czarodziejskie to zaklęcie, które
Wypluła z siebie potępiona gwiazda,
Płomienne gruzy świata zniszczałego,
W przestworzu nieba jak piekło krążące;
Na to przekleństwo, co mej duszy cięży,
Na tę myśl, która we mnie i wkoło mnie,
Wzywam was — bądźcie posłuszne — przybądźcie!
W ciemnym rogu galerii ukazuje się gwiazda; zastanawia się
i daje się słyszeć śpiew.
PIERWSZY DUCH
Śmiertelniku! zaklęć moc
Wyparła mię z zamku chmur,
Którego powietrzny mur
Złotym blaskiem lśni pod noc,
A gdy lica słońca płoną,
Tli błękitnie i czerwono.
Wysłuchałem twoich słów,
Zszedłem na promieniu gwiazd.
Oto płynie duchów zjazd:
Czegóż chcesz ode mnie? Mów!
GŁOS DRUGIEGO DUCHA
Mont Blanc jest monarchą gór,
Przetrwał długich czasów bieg;
Tron ma z opok, a płaszcz z, chmur,
Diademem go wieńczy śnieg.
Jego pasem dzika puszcza,
W ręku groźne ma lawiny,.
Lecz on tylko je wypuszcza
Za mym rozkazem w doliny.
Roztopniałe z cyplów lody
Dzień w dzień suną trzebiąc drogę,
Ja kieruję ich pochody
I wstrzymuję, jako mogę.
Jestem duchem gór i skał,
Gdybym skinął, gdybym chciał,
Grzbiet gór by się schylił w rów:
Czegóż chcesz ode minie? Mów!
GŁOS TRZECIEGO DUCHA
W błękitnej morza głębinie,
Gdzie nurt nie rozkiełza,
Żagiel wiatru nie zawinie,
I tylko wąż pełza.
Kędy nimfa oceanu
W muszle stroi włosy,
Tam mię na kształt huraganu,
Zbudziły twe głosy.
W pałacu z korali
Zabrzmiały podwoje,
Przybywa duch fali
Na rozkazy twoje.
CZWARTY DUCH
Z kraju, gdzie trzęsienie ziemi
Śpi w łonie przyrody;
Gdzie ogniami podziemnemi
Wrą i kipią wody;
Gdzie odnogi Kordylierów
Zstępują w parowy
I do podniebnych eterów
Unoszą swe głowy,
Stamtąd to, z mojego państwa,
Spieszę bez wahania,
Moc twych czarów do poddaństwa
Siłę moją skłania.
PIĄTY DUCH
Jam jeździec: wiatr mym rumakiem
Pan burz i zamieci,
Huragan, co gna mym szlakiem,
Błyskawicą świeci.
Trąbą burzy, morzem, lądem
Biegłem w to ustronie,
Jeszcze okręt walczy z prądem,
Lecz nocą zatonie.
SZÓSTY DUCH
Ja mieszkam tylko w ciemnym nocy mroku,
Po co mię ciągniesz do światła widoku?
SIÓDMY DUCH
Na gwieździe, z którą los cię twój brata,
Jam już panował przed wschodem świata,
Była to ziemia blaskiem rodzima,
Lecz takiej teraz pod słońcem nie ma,
Bieg miała wolny, trwałe objazdy,
Równie wspaniałej nie było gwiazdy.
Lecz przyszła doba z pięknej, jak była,
Stała się razem niekształtna bryła,
Błędny kometa, co swym ogonem
Grozi wszechświatu plagą i skonem.
Toczy się ona, bez ładu, trybu,
Z wrodzoną silą, wśród niebios szybu.
Płomienne widmo, z licem obrzydłem,
Dla gwiazd orszaku 'dziś jest straszydłem.
Ty, płazie, coś miał wpływ jej w kolebce,
Którego słucham, lecz w myśli depcę,
Którego siła wypożyczona
Zmusza mię stanąć wśród tego grona
Duchów, co z tobą bardziej pokrewne,
Co tu, zwieszając skrzydła niepewne,
Pytają ciebie w niemym popłochu —
Po coś mię wezwał, mów, nędzny prochu!
SIEDEM DUCHÓW
razem
Ziemia, morze, moc, światło, wiatr, góry, planety
Otaczają cię, prochu, siły złączonemi
I duchy ich słuchają twych życzeń podniety!
Czegóż chcesz od nas? — powiedz, marny synu
[ziemi!
MANFRED
Chcę zapomnienia!
PIERWSZY DUCH
Czego? — kogo? — po co?
MANFRED
Tego, co we mnie leży; tam czytajcie
O tam! ja tego wysłowić nie mogę.
DUCH
Możemy tylko dać, co posiadamy.
Zażądaj od nas władzy, panowania,
Dzierżenia ziemi w części lub w całości,
Znaku, co mógłby ujarzmić żywioły
Nas uznające, rzeknij tylko słowo!
A będziesz miał to!
MANFRED
Ja niczego nie chcę
Krom zapomnienia, zapomnienia siebie!
Czyliż w ukrytych, podległych wam państwach
Nie macie na me żądania sposobu?
DUCH
To, czego żądasz, to nie jest udziałem
Ani natury naszej, ani władzy —
Lecz możesz umrzeć.
MANFRED
Czyż mi śmierć zapewni
To, czego żądam?
DUCH
Myśmy nieśmiertelni,
A mimo tego nie zapominamy;
Jesteśmy wieczni — a przeszłość jest dla nas
Teraźniejszością zarówno jak przyszłość;
Pojmujeszli to?
MANFRED
Wy ze mnie szydzicie.
Jednak mej mocy doznaliście świeżo.
Nie urągajcie ze mnie, niewolnicy!
Prometeusza iskra we mnie tleje,
Światłość mojego ducha jest tak jasna,
Tak przenikliwa, działalna jak wasza;
Wam nie ustąpi, chociaż ją proch kryje.
Odpowiadajcie lub czujcie, czym jestem.
DUCH
Odpowiadamy to samo co pierwej;
A ta odpowiedź jest w twych własnych słowach.
MANFRED
Jak to?
DUCH
Jeżeli, iako utrzymujesz,
Jestestwo twoje jest z naszym spółmierne,
Odpowiedź była, kiedyśmy mówili,
Że śmierć tak zwana jest nam nie znajomą.
...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]