[ Pobierz całość w formacie PDF ]
A.S. Byatt OpętanieKiedy pisarz nazywa swe dzieło Romansem, byłoby niemal zbytecznym zastrzeżenie, że chce zachować sobie prawo do pewnej dowolności zarówno w doborze materiału, jak i w jego kształtowaniu, do czego nie czułby się upoważniony, gdyby nazwał swą książkę Powieścią. Ta ostatnia forma kompozycji zakłada, jak się ogólnie przyjmuje, drobiazgową wierność nie tylko temu, co może się wydarzyć w życiu człowieka, lecz także temu, co w nim jest prawdopodobne i zgodne ze zwyczajnym naszym doświadczeniem. Romans jako dzieło sztuki musi stosować się ściśle do swoich praw i jest grzechem nie do wybaczenia, jeśli odstąpi od prawdy ludzkiego serca, ma jednak pełne prawo ukazać tę prawdę w okolicznościach zależnych w dużej mierze od swobodnego wyboru pisarza lub przez niego stworzonych.Opowieść ta podlega definicji Romansu, ponieważ przedstawiono ją ze szczególnego punktu widzenia; wyraża ona próbę połączenia czasów minionych z ową teraźniejszością, która nieustannie się od nas oddala.Nathaniel Hawthorne „Dom o siedmiu szczytach", przedmowa autora, przeł. Bronisława BałutowaA jeśli czasem bańka, zbyt już cienka,Zdaje się pękać - i przez świat fałszywyDostrzegasz niemal nasz świat rzeczywisty -To cóż dostrzegasz? Stary już nic niewart?Spojrzyj dokoła; otacza Cię młodośćNamiętna i żarliwa - geniusz, piękno,Również bogactwo, jeśli Ci zależyNa takich rzeczach - i wszyscy składająTe dary naturalne w Twoje ręce,Uznają Ciebie - znaczy mnie, mój panie -Za swego towarzysza i kompana,Wciąga ich Sludge'owatość - wręcz są moi,Ja ich zgoła posiadam -...Wszystko to stać się może - by się stałoDość małego zmyślenia - więc Sludge zmyśla!W czymże jest gorszy niż tamten poeta,Co Greków sławił, których wszak nie było,Za to, że w Troi - której też nie było -Dokonywali czynów niemożliwych?...Lecz na cóż mi poeci? Weźmy prozę -Zwykłych handlarzy zdrowego rozsądku,Zasadźmy ich do pracy, a cóż pocznąBez kłamstw swych użytecznych? Wszelkie prawaI fakty każdy do swych potrzeb stroi,Jak mu pasuje, pozostając ślepymNa całą resztę, pisząc to jedynie,Co własną jego tezę uzasadnia -Czy będzie to Jeremiasz Napoleon,Historia Świata, Wojna w Starym Kraju,Pierwsi Indianie czy też Wiek Jaszczurów -Wszystko wedle autora widzimisię.Takiemu skrybie płacisz pan i schlebiasz,Że swoim kunsztem życie tchnął w kamienieI ogień w mglistej przeszłości rozpalił,Czyniąc ją Twoim światem. Wciąż się słyszy:„Jakże się panu udało pochwycićTę nić, co przez labirynt nas prowadzi?Jakżeś z powietrza taki świat zbudował?Z jakich to wątłych przesłanek wysnułeś Tę powieść albo szkic?" - innymi słowy:„Jakież to kłamstwa były ci potrzebne, By stworzyć prawdę, którą nas dziś raczysz?"*Robert Browning, „Pan Sludge, medium", fragment* Wszystkie wiersze w tekście nieopatrzone nazwiskiem tłumacza przełożyła Barbara Kopeć-Umiastowska.ROZDZIAŁ PIERWSZYTam jest to wszystko: i ogród, i drzewo, Wąż przy korzeniu, w górze złoty owoc, Kobieta w cieniu liściastej korony, Płynąca woda i zielona trawa. Tam wszystko jest i było. Na krawędzi świata, W gaju Hesperyd, gdzie jabłka złociste Wiecznie jaśniały na wiecznych gałęziach, Smok Ladon zjeżył diamentowy grzebień, Naostrzył pazur złoty i ząb srebrny, I drzemiąc, całą nieskończoność czekał, Aż chytry heros Herakles dopełni Dzieła kradzieży i wydziedziczenia. Randolph Henry Ash, z „Ogrodu Prozerpiny", 1861Książka była gruba, czarna i pokryta kurzem. Spaczone deski jej oprawy skrzypiały; już wówczas, gdy powstała, źle ją traktowano. Oderwany grzbiet sterczał spomiędzy stronic jak gruba zakładka. Ciasno, raz przy razie, opasywała ją brudna biała taśma, którą ktoś zawiązał na schludną kokardkę.Tom, ekshumowany z Sejfu nr 5, gdzie zwykle tkwił pomiędzy „Psotami Priapa" i „Miłością u Greków", bibliotekarz wręczył Rolandowi Mitchellowi, który czekał nań w Czytelni Głównej Biblioteki Londyńskiej. Była godzina dziesiąta pewnego wrześniowego dnia 1986 roku.Roland zajmował swój ulubiony jednoosobowy stolik za kwadratowym filarem, z dobrym widokiem na zegar nad kominkiem. Z prawej strony znajdowało się wysokie, pełne słońca okno, za którym zieleniły się wierzchołki drzew na St. James's Square.Biblioteka Londyńska w ogóle była ulubionym miejscem Rolanda. Podupadła, lecz cywilizowana, tchnęła historią, choć zaludniali ją również żyjący poeci i myśliciele, których widywano przycupniętych na stalowej siatce galeryjek lub spierających się uprzejmie na podestach schodów. Tutaj przychodził Carlyle, tutaj, pomiędzy półkami, przechadzała się ongiś George Eliot*. Roland widział jej suknię z czarnego jedwabiu, tren aksamitnej spódnicy, zamiatający ciasne przejście obok Ojców Kościoła, słyszał dźwięczne uderzenia jej mocnej stopy o metal pośród Poetów Niemieckich. Tutaj bywał też Randolph Henry Ash, by zapełnić swój umysł i rozciągliwą pamięć zbędnymi drobiazgami z zakresu Historii i Topografii oraz skorzystać z udanego alfabetycznego sąsiedztwa Nauki z działem Miscellanea, obejmującym Satyrę, Służbę Domową, Sny, Socjalizm, Sodomię, Szatana, Szaleństwo i Śmierć. Za jego czasów prace z zakresu ewolucji katalogowano pod hasłem Człowiek przed Adamem.Roland dopiero niedawno odkrył, że w Bibliotece Londyńskiej znajduje się należący kiedyś do Asha egzemplarz książki Vico** „Principi di Scienza Nuova". Księgozbiór Asha został - bardzo niefortunnie - rozproszony po Europie i Ameryce. Zdecydowanie największa jego część należała, rzecz jasna, do Kolekcji Stanta przy Uniwersytecie Dale Owena w Nowym Meksyku, gdzie Mortimer Cropper pracował nad monumentalnym wydaniem „Listów zebranych Randolpha Henry'ego Asha". W dzisiejszej dobie nie miało to większego znaczenia, książki przemierzały eter niczym dźwięk i światło; istniała wszakże niewielka szansa, że w swym własnym Vico Ash pozostawił marginalia, które przeoczył nawet niezmordowany Cropper. A poza tym Roland szukał źródeł „Ogrodu Prozerpiny" Asha; a poza tym czerpał pewną przyjemność z czytania zdań, które on także czytał, przemierzał wzrokiem, których także dotykał palcami.* Thomas Carlyle (1795-1881) - pisarz, eseista, historyk angielski, najsilniej oddziałujący moralista swoich czasów; George Eliot - właśc. Mary Ann Evans (1819-1981), pisarka i tłumaczka angielska, autorka znakomitych powieści ilustrujących przemiany społeczne Wielkiej Brytanii doby industrializmu (przyp. tłum.).** Giambattista Vico (1668-1744) - włoski prawnik i filozof dziejów, twórca teorii cyklicznego rozwoju ludzkości (przyp. tłum.).Od razu zauważył, że książki od bardzo dawna nikt nie ruszał, być może nawet od chwili, gdy tutaj spoczęła. Bibliotekarz wyciągnął kraciastą chusteczkę i starł nią kurz, czarny, gruby, lgnący pył epoki wiktoriańskiej, złożony z cząsteczek dymu i mgły, które zgromadziły się na długo przed ustawą o zanieczyszczaniu powietrza. Roland rozwiązał taśmę. Książka otworzyła się sprężyście jak pudełko, wypluwając jedną po drugiej kartki wyblakłego papieru, błękitnego, kremowego i szarego, pokrytego rdzawymi literami, brązowymi drap-nięciami stalówki. Wstrząsany dreszczem podniecenia Roland rozpoznał pismo; najwyraźniej były to notatki z Vico, poczynione na odwrotach rachunków i listów. Bibliotekarz mruknął, że nie wygląda na to, by ktoś ich wcześniej dotykał. Wystające z książki zapiski miały obwódki z sadzy, jak karty kondolencyjne, a krawędzie stronic i plam dokładnie do siebie pasowały.Roland zapytał, czy wolno mu będzie przeczytać notatki. Przedstawił się; pracował na pół etatu jako asystent profesora Blackaddera, od 1951 roku redaktora „Dzieł zebranych" Asha. Bibliotekarz na palcach oddalił się do telefonu; pod jego nieobecność martwe stronice nadal szeleściły i drżały, jakby ożywione swym wyswobodzeniem. Umieścił je tu Ash.Bibliotekarz wrócił i powiedział tak, owszem, proszę bardzo, Roland musi tylko uważać, by nie zmienić kolejności luźno włożonych kartek, dopóki nie zostaną przeliczone i opisane. Główny bibliotekarz będzie bardzo rad usłyszeć o wszystkich odkryciach, których dokona doktor Mitchell.O wpół do jedenastej skończyli rozmawiać. Przez następne pół godziny Roland na chybił trafił przerzucał stronice Vico, trochę szukając Prozerpiny, trochę czytając notatki, co nie było łatwe, gdyż Ash zapisywał je w różnych językach swoim pismem adnotacyjnym, które przypominało maleńki druk i nie od razu dało się rozpoznać jako pochodzące spod tej samej ręki, co kreślone bardziej zamaszyście listy i poezje.O jedenastej Roland uznał, że chyba znalazł w książce odnośny ustęp. Vico poszukiwał historycznych faktów w poetyckiej metaforyce mitów i legend; właśnie owo sklejanie fragmentów stanowiło tytułową „nową naukę", a Prozerpina oznaczała dlań ziarno, początek handlu i społeczności.Prozerpina Randolpha Henry'ego Asha była echem wątpliwości i przemyśleń epoki wiktoriańskiej na temat mitów Zmartwychwstania. Lord Leighton* malował ją, oszalałą i złocistą, unoszącą się w tunelu ciemności.* Frederick Leighton lord Stratton (1830-1896) - angielski malarz i rzeźbiarz (przyp. tłum.).Blackadder żywił przekonanie, iż dla Randolpha Henry'ego Asha uosabiała Historię jako taką, w jej najwcześniejszym, mitycznym okresie. (Ash napisał poemat o Gibbonie* i drugi o Czcigodnym Będzie**, historyku całkiem odmiennym; natomiast Blackadder napisał artykuł o R.H. Ashu i historiografii relatywnej).Roland porównał tekst z przekładem Asha i przeniósł fragmenty na jedną z fiszek. Fiszki trzymał w dwóch pudełkach barwy pomidorowej czerwieni i jaskrawej, trawiastej zieleni, z pokrywkami na sprężystych, plastikowych zawiasach, które głośno trzaskały w bibliotecznej ciszy.Złotymi jabłkami nazywano kłosy zboża i póki nie znano metalicznego złota, musiało to być pierwsze złoto na świecie... A zatem złote jabłka, które Herkules zdobył lub zerwał w Hesperii, musiały być zbożem; Herkules g... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grabaz.htw.pl
  •